Grodzisko Dolne pamięta. Żydowskie Miasteczko w obrazach Ilexa Bellera

Kiedy w wieku 59 lat mieszkający w Paryżu kuśnierz Ilex Chaim Beller, postanowił zostać malarzem, bliscy trochę się dziwili. Pejzaże Pól Elizejskich w jego wykonaniu nie budziły zainteresowania. Ale pewnego dnia Ilex namalował Miasteczko. I wszyscy chcieli wiedzieć, gdzie to jest. Taki był początek całej serii obrazów Grodziska Dolnego na Podkarpaciu, które zachował w pamięci na zawsze, choć opuścił je mając zaledwie 14 lat. – Zostawił nam coś pięknego, coś wzruszającego – mówi Bogumił Pempuś, historyk i regionalista, który przed laty napisał pierwszy list do Bellera, a teraz wraz z…

Za Lemem po Lwowie

Lem i Lwów - kamienica, w której się urodził. Fot. Wikimedia.pl

W oknie restauracji przy ulicy Szewczenki, przed wojną ulicy Akademickiej, do której wpadam przy okazji każdego niemal pobytu we Lwowie, być może już zawsze będę dostrzegać cień twarzy chłopca, którego imieniem nazwano jedną z planetoid. Jak zaczarowany wpatruje się w marcepanowe i migdałowe dziwy spod ręki mistrza Zalewskiego, najsłynniejszego przed stu laty cukiernika. Tę podróż w czasie i to wzruszenie zawdzięczam Annie Gordijewskiej i Mariuszowi Olbromskiemu, autorom książki „Lwów Stanisława Lema”. „Tamten świat był mi dany jak ziemia, jak coś, co stanowi ostateczne, trwałe ugruntowanie wszystkiego”, powiedział 80-letni Stanisław Lem…

Rodzina Ulmów. Zwyczajne dobro wymaga nadzwyczajnej odwagi

Kiedy Markowa szykuje się do beatyfikacji rodziny Ulmów, a w sejmie zdecydowano, by uczynić ją patronem 2024 roku, wraca też refleksja o sile wojennych traum. Ulmowie są ważnym odniesieniem w publicznej debacie o Holocauście, w której padają też oskarżenia o bierność większości Polaków wobec Zagłady Żydów. W warunkach wolnego, demokratycznego kraju łatwo oceniać przeszłość ze współczesnej perspektywy, a heroizm Sprawiedliwych widzieć jako zwyczajny, ludzki gest wobec prześladowanych. Inne wnioski na temat dobra w czasach totalitaryzmu wysunęła Hannah Arendt, która relacjonowała z Jerozolimy proces Eichmanna – to zło jest banalne, a…

W Bieszczadach straciła troje dzieci. Jej historia wraca z książką „Hylaty”

Na początku jest tak, jak powinno być w porządnej baśni – dzielna mama ucieka wraz z dziećmi z kraju pustoszonego przez potwory. Chcą dotrzeć do pięknej i dostatniej krainy. Za siedmioma górami, za siedmioma lasami. Podróż, choć pełna niebezpieczeństw, w bajce miałaby szczęśliwe zakończenie. W tej historii jest inaczej. Nie ma wróżek, przewodnikami są złe trolle. Droga wiedzie przez ciemny i mroźny las, a za wolność trzeba zapłacić najwyższą cenę. „Hylaty” to książka oparta na faktach i to jest w niej najsmutniejsze.

Sprawa Grzegorza Przemyka – opowieść o niesprawiedliwości

Nie wiem, co gorsze: opis obdukcji Grzegorza Przemyka czy los sprawców jego śmierci. Obdukcja to dziurawe jako sito jelita, zmasakrowane narządy jamy brzusznej i dwa dni śmierci w męczarniach. Ściganie zomowców i milicjantów odpowiedzialnych za pobicie – mataczenie, setki agentów szukających innego kozła ofiarnego. Z trzech najbardziej prawdopodobnych sprawców tylko jeden skazany, ale nie siedzi, bo psychiczny. Drugi doczekał milicyjnej emerytury i odpoczywa we Włoszech, trzeci się przekwalifikował i mieszka spokojnie na Podkarpaciu. Nawet po 1989 roku nikt ich nie dopadł.