Banalne zło i głębokie dobro. Hannah Arendt i przypadek Józefa Ulmy

Znów to usłyszałam w bardzo rozsądnym gronie towarzyskim: dlaczego Józef Ulma zaryzykował życie swoich sześciorga dzieci, ukrywając przed Niemcami Żydów. I czy go za to podziwiać, czy raczej oskarżać? Dzieci zostały zabite. Dzień później przypomniała mi się Hannah Arendt – filozofka, Niemka i Żydówka; zalana falą krytyki po publikacji książki z procesu nazisty „Eichmann w Jerozolimie: rzecz o banalności zła”. Dziś to dzieło absolutnie obowiązkowe dla tych, którzy chcą dotrzeć do przyczyn zbrodni przeciwko ludzkości. Ale w jaki sposób wyjaśnia zachowanie Ulmy?

Alina Bosak

Hannah Arendt całe życie dociekała źródeł zła, jakie zalało świat wraz z totalitarnymi systemami. Mocno ją to obchodziło. Ona zasymilowana Żydówka, musiała uciekać z Europy przed Holocaustem. Jej mistrzami na studiach byli filozofowie Karl Jaspers i Martin Heidegger. Z Heideggerem miała nawet romans. Był nią zafascynowany, a jednak zapisał się do NSDAP. Co na lata, choć nie na zawsze, przerwało ich przyjaźń.

Arendt w Stanach Zjednoczonych napisała trzytomowe dzieło pt. „Korzenie totalitaryzmu”, w którym zrównała nazizm z komunizmem, narażając się na ostracyzm niektórych środowisk. Jak to kiedyś streścił w audycji Polskiego Radia, prof. Paweł Śpiewak, Arendt stwierdziła, że „totalitaryzm jest nowym ustrojem, którego zasadniczymi elementami panowania są ideologia i terror; nie chodzi o pokonanie przeciwników politycznych, czy przekonanie ludzi, ale o to, by zostali całkowicie pozbawieni swojej indywidualności, zdolności myślenia i stawiania sobie jakichkolwiek pytań”.

Ta myśl o wyrzeczeniu się własnej tożsamości i myślenia, które pozwala odróżniać dobro od zła, a w konsekwencji stawiać opór bestialstwu, pojawiła się też w dziele „Eichmann w Jerozolimie: rzecz o banalności zła”, które przyniosło niemieckiej filozofce wielką sławę. Hannah Arendt pojechała na proces Eichmanna jako obserwatorka słynnego amerykańskiego czasopisma „New Yorker”. Adolf Eichmann, odpowiedzialny za sprawną organizację zagłady Żydów, ukrywał się po wojnie w Argentynie. Został stamtąd porwany w 1960 roku przez służby specjalne Izraela i postawiony przed sądem w Jerozolimie. Skazany na karę śmierci. Kulisy powstania książki o Eichmannie przypomina film biograficzny niemiecko-luksembursko-francuskiej produkcji pt. „Hannah Arendt”, który wyreżyserowała Margaretha von Trotta w 2012 roku. Właśnie było można go zobaczyć w TVP Kultura.

Arendt w relacji dla „New Yorkera” twierdziła, że Eichmann był bezwolną, prostą jednostką, która sumiennie wypełniała obowiązki w totalitarnym systemie. Myślicielkę uderzyła prosta argumentacja nazisty, jego trzymanie się tezy o wypełnianiu obowiązków, brak głębszej refleksji nad uczynionym złem. Wyrzekłszy się własnej tożsamości, Eichmann postępował zgodnie z ideologią i nie znajdował w tej „pracy” już żadnych zahamowań. Ergo: „Zło jest banalne i ekstremalne”, doszła do wniosku Arendt. I dodała, że stojące na przeciwnym biegunie dobro, jest głębokie i radykalne.

I tu znajduję uzasadnienie dla postępowania Józefa Ulmy z Markowej, który próbując ocalić ośmioro Żydów, „skazał” na śmierć swoich sześcioro dzieci. To głośna historia, w Markowej powstało przecież muzeum imienia tej rodziny, a wystawa o Ulmach objechała świat. Józef należał do najmądrzejszych, najlepiej wykształconych mieszkańców Markowej. Nie wyrzekł się własnego myślenia. A skoro się nie wyrzekł, musiał dostrzec różnicę między dobrem a złem. A skoro ją dostrzegł, wybrał dobro. A dobro jest radykalne.

Tak to widzę. A Wy?

Na zdjęciu fragment plakatu filmu „Hannah Arendt”. Fot. Heimatfilm

Related posts

6 Thoughts to “Banalne zło i głębokie dobro. Hannah Arendt i przypadek Józefa Ulmy”

  1. Joanna

    Wspaniale, że piszesz o takich ważnych sprawach i przypominasz, czym jest zło, bo każdy z nas powinien być świadomy, jak cienka grnica dzieli nas od bycia po tej stronie. Nie napisałabym tylko, że Ulma skazał swoje dzieci. Nie, on je do końca wychowywał. Skazali je naziści, sąsiedzi, granatowy policjant – wszyscy, którzy brali udział w procederze donoszenia na Żydów, polowania. Dla mnie to jest jeszcze jeden aspekt wzmacniający bohaterstwo Ulmy. – żył w morzu nienawiści, pośród Polaków, którzy cieszyli się, że Niemcy nareszcie oczyszczą Polscę z Żydów, którzy brali czynny udział w polowaniu, w donoszeniu. Mechanizm zła tylko pozornnie zwalnia z odpowiedzialności. Aichman musiał ponieść karę. To, że Polacy wypierając swoją odpowiedzialność podtrzymuje zło i nienawiść przy życiu. Ulma nie uległ zbiorowej głupocie. Przede wszystkim widział człowieka i chciał tym podzielić się ze swoimi dziećmi. Szaleństwo dobra, które może być wzorem dla kolejnych pokoleń.

    1. Alina Bosak

      Tak, wychowywał, dlatego napisałam „skazał” w cudzysłowiu. On nie miał wyboru, bo dobro jest radykalne. Nie wyrzekając się swojej tożsamości, zachował się po prostu jak trzeba.

  2. Małgorzata Pruchnik Chołka

    Bardzo ładnie napisane i słusznie. Podczas pracy nad spektaklem, który stworzyliśmy jakiś czas temu ” Sprawiedliwi. Historia rodziny Ulmów ” bardzo dużo rozmawialiśmy właśnie na ten temat. Co to jest zło, ile warte jest dobro dzisiaj, ile wtedy itp.. „Czy dobrze zrobił Józef Ulma „? Wiele pytań, odpowiedzi zostawiamy widzom. Pozdrawiam serdecznie. ?

    1. Alina Bosak

      Lubię ten spektakl:) Również pozdrawiam:)

  3. kot Wojciech

    Żeby wiedzieć czym jest zło, być może trzeba się z nim zmierzyć, doświadczyć go. H. Arendt podała jedną z wielu definicji. Jakoś pani mąci w swojej wypowiedzi. Nie podoba mi się ta wypowiedź. Naiwna, emocjonalne. Brzmi jak słowa osoby, która nie myśli samodzielnie, podłącza się pod zbiorowy trend obwiniania to jednych to drugich… Wielokrotnie słyszałam od babci o tamtych czasach, mieszkała na zapadłej i biednej wsi na Lubelszczyźnie. Obok nas też kobietę z rodziną zabili za Żydów. Kogoś innego żywcem w domu spalili. Mało kto pamięta za co. Poza jednym przypadkiem i to z miasta odległego o 16 km nie słyszałam o donosicielstwie i radości z faktu, że Żydów nie ma. Odwrotnie, babcia wspominała ich ciasta, młyn. Uogólnienia są bardzo mylące. A już te pani słowa są głupie: „To, że Polacy wypierając swoją odpowiedzialność podtrzymuje zło i nienawiść przy życiu. ” – niby kto wypiera odpowiedzialność? W czyim imieniu pani pisze? Nie ma zbiorowej kary i zbiorowej odpowiedzialności. Naprawdę tak pani myśli: „Eichman musiał ponieść karę. „???? Nie musiał, poniósł, bo wsypał go jakiś Niemiec. Tylko tyle. Przypadek. Wielu gorszych od Eichmanna nie poniosło kary, żyli dalej, nawet pewnie bywali szczęśliwi. I nie różnili się od nas. Zło ma twarz zwykłego człowieka, jest zwyczajne, nijakie. Przegrały tylko ofiary.

    1. Alina Bosak

      Nie zgadzam się, oczywiście, z Pani podejściem, że nie ma co dociekać przyczyn zła, nie ma co szukać winnych, bo ono po prostu się zdarza. Arendt próbuje dociec jego korzeni i dobrze, bo znając je, możemy starać się mu zapobiec. Arend więc pisze o systemie totalitarnym, który sprawia, że jego wierni wyznawcy są gotowi popełnić każdą rzecz w imię szczytnej idei. Są w tym bezmyślni i radykalni. To dosyć klarowna myśl.

Leave a Comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.