Kiedy Markowa szykuje się do beatyfikacji rodziny Ulmów, a w sejmie zdecydowano, by uczynić ją patronem 2024 roku, wraca też refleksja o sile wojennych traum. Ulmowie są ważnym odniesieniem w publicznej debacie o Holocauście, w której padają też oskarżenia o bierność większości Polaków wobec Zagłady Żydów. W warunkach wolnego, demokratycznego kraju łatwo oceniać przeszłość ze współczesnej perspektywy, a heroizm Sprawiedliwych widzieć jako zwyczajny, ludzki gest wobec prześladowanych. Inne wnioski na temat dobra w czasach totalitaryzmu wysunęła Hannah Arendt, która relacjonowała z Jerozolimy proces Eichmanna – to zło jest banalne, a…
Kategoria: Ludzie
W Bieszczadach straciła troje dzieci. Jej historia wraca z książką „Hylaty”
Na początku jest tak, jak powinno być w porządnej baśni – dzielna mama ucieka wraz z dziećmi z kraju pustoszonego przez potwory. Chcą dotrzeć do pięknej i dostatniej krainy. Za siedmioma górami, za siedmioma lasami. Podróż, choć pełna niebezpieczeństw, w bajce miałaby szczęśliwe zakończenie. W tej historii jest inaczej. Nie ma wróżek, przewodnikami są złe trolle. Droga wiedzie przez ciemny i mroźny las, a za wolność trzeba zapłacić najwyższą cenę. „Hylaty” to książka oparta na faktach i to jest w niej najsmutniejsze.
Sprawa Grzegorza Przemyka – opowieść o niesprawiedliwości
Nie wiem, co gorsze: opis obdukcji Grzegorza Przemyka czy los sprawców jego śmierci. Obdukcja to dziurawe jako sito jelita, zmasakrowane narządy jamy brzusznej i dwa dni śmierci w męczarniach. Ściganie zomowców i milicjantów odpowiedzialnych za pobicie – mataczenie, setki agentów szukających innego kozła ofiarnego. Z trzech najbardziej prawdopodobnych sprawców tylko jeden skazany, ale nie siedzi, bo psychiczny. Drugi doczekał milicyjnej emerytury i odpoczywa we Włoszech, trzeci się przekwalifikował i mieszka spokojnie na Podkarpaciu. Nawet po 1989 roku nikt ich nie dopadł.
Maria Czubaszek, dymek i kamuflaż dla twardzieli
Nieżyjąca już Maria Czubaszek, świeć Panie nad Jej duszą, paliła jak smok i jak każdy nieposkromiony nikotynista musiała mieć sposoby na puszczanie dymka w miejscach, w których nawet dla gwiazd wyjątków nie ma. Iście szatański i … piekielnie trudny wydaje mi się kamuflaż, który wymyśliła na potrzeby podróży koleją.
Bułhakow pisze list do władzy radzieckiej
28 marca 1930. „Proszę Rząd ZSRR, by nakazał mi natychmiastowe opuszczenie terytorium ZSRR w towarzystwie mojej żony Lubow Jewgienjewny Bułhakowej.” 30 maja 1931, do Stalina: „Od końca 1930 roku cierpię na ciężką formę nerwicy z napadami lęku i depresją i jestem obecnie tym wykończony (…) W czasie mojej pracy pisarskiej wszyscy obywatele przekonywali mnie, że nigdy nie zobaczę innych krajów (….) Proszę o pozwolenie na wyjazd do jesieni”.