Moim blogowym przyczynkiem do stulecia odzyskania niepodległości niech będzie krótka historia z Ameryki. Role główne: Paderewski, Wilson, Dmowski w tle.
Alina Bosak
Tak. Mieliśmy wielkich orędowników sprawy polskiej niepodległości w świecie – Marię Curie-Skłodowską we Francji, Josepha Conrada w Wielkiej Brytanii, Henryka Sienkiewicza w Szwajcarii. Zaś najbardziej wpływowy bez wątpienia był Ignacy Jan Paderewski, genialny pianista, światowej sławy bywalec najznamienitszych salonów amerykańskich. Przekonany przez Romana Dmowskiego postanowił pogadać o sprawie z prezydentem Stanów Zjednoczonych Woodrowem Wilsonem.
To była piękna przyjaźń – Paderewski zainteresował go sprawą polską i przy okazji sypnął groszem na kampanię prezydencką Wilsona. Hojnie – był jednym z najbardziej ofiarnych sponsorów. Zainwestował dobrze, bo Wilson wybory wygrał. I w ten to sposób, zaraz po wyborach, w styczniu 1917 roku, w amerykańskim Senacie prezydent USA oświadczył, że „celem wojny powinno być powstanie wolnej i niezawisłej Polski”, rok później powtórzył tę myśl w orędziu do Kongresu. Był pierwszą głową państwa, która postulowała niepodległość naszego kraju.
Tak to, jak człowiek jest bogaty i posiada do tego urok osobisty, może wpływać na światową politykę. Chociaż pewne ryzyko, kiedy robi się biznes z politykami, zawsze jest.
Gdyby Prusy i Austro-Węgry nie przegrały I wojny światowej, to inwestycja w Wilsona nie zwróciłaby się z taką nawiązką.